Bohater dostojewskiej „Zbrodni i kary”, Rodion Raskolnikow to 23-letni student, który
z powodu braku środków finansowych był zmuszony porzucić studia. Ten nędznie wyglądający młodzieniec stworzył teorię, zgodnie, z którą jednostki wybitne mają prawo do najrozmaitszych posunięć, nawet do zbrodni w celu realizacji własnych ideałów. Biedny Rodion wierzył w to, że „cel uświęca środki” i sam mając siebie za taką znakomitą jednostkę, z tym, że nieposiadającą funduszy do dokonania wielkich czynów, postanowił zdobyć je zabijając starą lichwiarkę Alonę Iwanownę.

Bezradność, ból nędzy podsunął mu ten okrutny pomysł. Raskolnikow mordując tą starą oszustkę chciał sobie dowieść, że jest do tego czynu zdolny. Rozum podsuwał Rodionowi argumenty, że ma prawo dokonać oczyszczenia społeczeństwa od tej „wszawej” jednostki, która wykorzystywała ubóstwo studentów, bogaciła się ich kosztem.

Bunt Rodiona polegał na sprzeciwie wobec porządkowi świata, w którym przyszło mu żyć. Raskolnikow nie mógł przeboleć tego, że niektórzy muszą żyć w nędzy, ubóstwie, upodleniu, posuwać się do nieraz naprawdę paskudnych czynów, by przeżyć, a inni bogacą się czyimś kosztem, są szczęśliwi, mają wygodne, dostatnie życie. Był bardzo wrażliwy na ludzką krzywdę. Tak mocno wierzył w swoją teorię, że zabił taką osobę, która w społeczeństwie, według niego uchodziła za tą złą. Bunt Rodiona nie odniósł zamierzonego skutku, nie poczuł się dumny ze swego czynu, nie miał wrażenia bycia bohaterem, „Prometeuszem”. Raskolnikow przeżywał ogromne napięcie psychiczne. Mord, którego dokonał, ten bunt sprawił, że pogrążył się w depresji. Tracił przytomność, majaczył, nie mógł znieść świadomości tego, co zrobił.

Rodionowi nie udało się spowodować przewrotu, rebelii, manifestacji wielkich ideałów.
Po siedmiu latach prac na Syberii, na które został w końcu skazany, pomimo szczytnego celu, zrozumiał, że on wcale nie uświęca środków, a droga do szczęścia i człowieczeństwa nie prowadzi przez morderstwo, lecz miłość i dobroć.